Kilka dni ciepła i śnieg zniknął z powierzchni, w zamian pozostawiając rozlewiska wody, która nie może wsiąknąć w zmarznięty jeszcze grunt. Jadąc do Zacisza myślałam, że spędzę niedzielę na przyjemnym spacerze, gdy tymczasem dziś nad moim miasteczkiem rozszalała się prawdziwa śnieżna zamieć i ze spaceru wyszły nici. Było zimno, mokro i nieprzyjemnie. Do tego wysiadł internet i przez cały weekend nie miałam kontaktu z blogowym światem. Jedyny pożytek z tego, to sprawdzone wszystkie sprawdziany i sfilcowane dwa jajeczka. Pokazywałam mojej przyjaciółce, jak to filcowanie wygląda i w ten sposób wytworzyłam dwie ozdoby wielkanocne.
Chciałam jeszcze nadmienić, że te małe gliniane, zielone doniczki to kubeczki po jogurcie. I to by było na tyle. Przypominam jeszcze o moim candy. Kto się jeszcze nie zapisał, a ma ochotę na Czerwonolicego to serdecznie zapraszam do zabawy. Dziękuję ślicznie za każde ciepłe słowo, które zostawiacie w moim Zaciszu. Życzę miłego wieczoru i trzymam kciuki za Agnieszkę Holland. Buziaki ślę. Ania:)