Obserwatorzy

środa, 24 lipca 2013

Tyle się dzieje

Sama nie wiem od czego zacząć. Może jednak od smutnych wieści z ptasiego gniazda:(  Ten rok jeśli chodzi o obserwacje ptaszków zaczął się cudnie, niesyty pewnej nocy jakieś zwierzę rozprawiło się z naszą rodzinką. Mówię Wam, aż się popłakałam, kiedy w ogrodzie znalazłam dwa zabite pisklaki.  Jako przyrodnik rozumiem prawa natury, ale jakoś trudno mi się pogodzić z tym, że gniazdko jest puste i ciche, a cały trud rodziców poszedł na marne. Tak się biedaczyska uwijali oboje i nosili całe dnie dżdżownice dla maluchów ...eh, skończę już bo znów mi się w oku łza kręci.:(((
Jestem zabiegana strasznie ostatnio. Tyle rzeczy na raz robię, a wieczorem padam totalnie zmęczona. To coś zmieniam w ogrodzie, to  na tarasie, remont w Janka pokoju,  robienie dżemów i soków to moja codzienność. Kiedy już w łóżku chcę poczytać coś na innych blogach po prostu zasypiam.  W robótkach panował zastój aż do dziś. Ponieważ ostatnio porządkowałam swoją pracownię dorobiłam parę drobiazgów. Z puszek po groszku zrobiłam pojemniki na ołówki i pędzle.


 Jakieś stare pudełko po śrubkach taty przerobiłam i  mam teraz gdzie trzymać tasiemeczki. 




Dziś też uszyłam zasłonki do mojego kredensiku w pracowni i poduszeczkę na krzesełko z tego samego materiału.



 A na koniec dekoracje poczynione z moich lawendowych zbiorów. Trochę dużo zdjęć, ale miałam problem z wyborem:) 





Kochani, to na dziś już wszystko.  Remoncik w Jankowym pokoju pomału dobiega końca i mam nadzieję, że wkrótce będę maiła ciut, ciut więcej czasu:)  W miarę możliwości postaram się nadrabiać zaległości w odwiedzinach na Waszych blogach. Tym czasem  pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za każde odwiedziny:)  Wiele ciepła i  słońca życzę oraz wakacyjnego odpoczynku.
 Buziaczki. Ania

niedziela, 14 lipca 2013

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni . . . :)))

No, możne jeszcze nie wszyscy, bo na razie wyjechał Janek na obóz badmintonowy, a dopiero jutro wylatuje Michaś na swoją kolejną, wakacyjną, daleką wyprawę:)  Jasiek wczoraj był smutny :(   Nie lubi wyjeżdżać sam. Cały czas trochę z przekąsem wmawiał mi, że pozbywam się dzieci z domu,  i że się cieszę bo będę miała spokój. Może trochę prawdy w tym jest:) Tak na prawdę jednak to nie lubię być sama i całe szczęście, że jadę do rodziców i do Zacisza bo byłoby mi bardzo smutno wkrótce. Żeby jakoś osłodzić tę gorzką atmosferę upiekłam Jankowi  przepyszne muffinki z krówkami i jagodami,  oczywiście według przepisu mojej ulubionej Małej Cukierenki.








Ponieważ robótkowo dalej posucha, pokazuję tylko ptaszka glinianego, którego kiedyś dwoma pociągnięciami  pędzla przemalowałam na  kolor pasujący do kuchni.


A taką myszkę - breloczek do kluczy - spletliśmy z Jankiem w zeszłym tygodniu. 



 ... i to by było tyle na dziś. Zmykam pomóc mojej starszej pociesze w pakowaniu :)  A jutro pożegnanie na lotnisku i powrót do Zacisza :) Kochani dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze, które tu zostawiacie. Pozdrawiam Was cieplutko i życzę pięknego, letniego tygodnia.
 Ania

środa, 10 lipca 2013

Tragedia

Dlaczego akurat mnie się to przytrafiło ???  I  dlaczego w ogóle coś takiego się zdarzyło???  Od początku wakacji obserwujemy i  podziwiamy ptaszki. Słuchamy ich świergotu i cieszymy się, że z roku na rok jest ich więcej. Tym czasem wczoraj wydarzyła się straszna historia :(((  W czasie naszej nieobecności, przez otwarty balkon wpadła do mieszkania sikorka. Przeleciała do naszej sypialni i chciała się wydostać. Niestety w pokoju okna były tylko uchylone. Biedna musiała tak tłuc o szyby, że w końcu padła. Kiedy wróciliśmy do domu, Janek poszedł na górę i nagle zaczął krzyczeć, że w pokoju leży nieżywy ptaki i pełno jest piór. A oto co zobaczyłam w swojej sypialni ...
 Bardzo mi było smutno:((( Urządziliśmy ptaszkowi pogrzeb, a ja żeby się odstresować postanowiłam zrobić mydło kawowo-lawendowe. Praca w stresie jednak nie popłaca. Nie dość, że piętrzyły się przeciwności różniste, to po ich pokonaniu efekt końcowy w postaci mydełka wyszedł nie najpiękniejszy w barwie i zapachu :( Ale pomyślałam, że  jako ozdoba może posłużyć. Ponieważ to była moja pierwsza taka produkcja, nie zniechęcam się  i mam nadzieję, że po tych doświadczeniach każda kolejna próba zakończy się lepszym egzemplarzem. 

Na koniec chciałam Wam jeszcze pokazać mój ostatni nabytek, ze sklepu ze starociami. To stojak na naparstki. Ponieważ mam ich już troszkę przydał się bardzo. Wprawdzie wolałabym, żeby był jasny, ale nie będę go przemalowywać, bo jest bardzo polakierowany, a zedrzeć warstwy lakieru z takich malutkich detali  byłoby ciężko. Przyozdobiłam go więc tylko koroneczką i różyczkami i na razie taki musi być :)


Dziękuję Wszystkim Gościom, którzy zaglądają do Zacisza, a szczególne ukłony ślę do tych, którym chce się coś miłego na[isać. Sami wiecie ile znaczy dobre słowo.  Pozdrawiam cieplutko. Ania

poniedziałek, 8 lipca 2013

Błogie leniuchowanie

Teraźniejszość nie sprzyja robótkowaniu :(  Sporo różnych, ważkich spraw rodzinnych i jeszcze szkolnych  powoduje, że nie mogę oddać się mojej pasji tworzenia.  Troszkę różności pozaczynałam i nie mogę skończyć :( Staram się więc odpocząć w wolnej chwili  i nabrać sił, by wkrótce wrócić  do mojej zacisznej pracowni. A odpoczywam wieczorami na moim tarasie czytając książkę:) O dziwo komary nie bardzo dokuczają:)   Czytam obecnie "Cacko" pani Krystyny Sienkiewicz. Byłam pod koniec czerwca na spotkaniu z autorką. Świetnie się bawiłam i z wielką przyjemnością oddaję się teraz  lekturze. Lubię takie książki wspomnieniowe:)




Co jeszcze robię?  Przemykam po moim ogrodzie i zachwycam się kwiatami:)







Myślę, ze pod koniec tygodnia będę już mogła  pokazać  coś nowego:)  Pozdrawiam cieplutko i dziękuję, że do mnie zaglądacie. Miłego tygodnia życzę. Ania

czwartek, 4 lipca 2013

Przyrodniczo

Ponieważ miałam jeszcze trochę szkolnej pracy do zrobienia nie było czasu na robótkowanie, ale było troszkę czasu na prowadzenie obserwacji przyrodniczych.  Rodzice mojej przyjaciółki mają w ogrodzie altankę ozdobioną wiszącymi donicami z kwiatami. 


W jednej z donic malutkie ptaszki uwiły sobie gniazdko i złożyły 5 jajeczek, z których wykluły się maleństwa:) W poniedziałek ptaszorki wyglądały tak:)


A kiedy dziś poszłam dyskretnie zajrzeć do gniazdka, znalazłam tam już całkiem duże, opierzone "nastolatki":) 




Maluchy były już trochę głodne, bo otwierały dziobki, a rodzice niecierpliwie podfruwali na pobliskie gałęzie drzew, skąd obserwowali gniazdko.



 Trzeba było usunąć się z pola widzenia, żeby spokojnie mogli nakarmić pociechy.  Nie znam się zbyt dobrze na ptakach, ale wydaje mi się, że to muchołówka szara. Czy ktoś z Was potrafi pomóc i ewentualnie zweryfikować ?  To fantastyczne, móc towarzyszyć ptakom w ich rodzinnych zmaganiach. Cudowna lekcja przyrody:))) Oczywiście przypominam, że mam też swoją rodzinkę ptasią w ogrodzie, ale tam nie mogę zajrzeć, bo siedzą za wysoko i ukryci w gałęziach. 
Na koniec pragnę Wam kochani polecić pyszne ciasto z rabarbarem wykonane według przepisu Małej Cukierenki


Ciasto jest naprawdę pyszne, a przy tym proste w wykonaniu:) Od kiedy przeczytałam w moich mądrych książkach jak olbrzymie ilości  antyoksydantów jest w pieczonym rabarbarze, wzbogacam nasze menu o tę roślinę.  A ciasto chronię przed owadami wykończoną już siatką, którą za radą kogoś z Was umieściłam na szklanej paterze, ozdobionej serwetką:)


Kto ma ochotę niech się częstuje:) Bardzo proszę. Ja zjem jeszcze kawałeczek. Jutro czeka mnie sporo pracy z zacisznym ogrodzie. więc troszkę dodatkowych kalorii nie zaszkodzi:)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję serdecznie za wszystkie wasze  miłe wpisy.  Radują moje serce i są lekarstwem na chandrę. Ściskam. Ania